DEBUNKING / DECONSTRUCTING: "Ten Otruty Polak Przez Euronymousa"
Czytając na temat Mayhem, natrafiłem na różne legendy i mity. Jeden z nich przykuł moją specjalną uwagę. Była to bodaj słynna historia Polaka, który mieszkał przez jakiś czas u Euronymousa, a z którym to stało się coś "niedobrego", o czym nikt z norweskiej sceny nie chciał mówić. Dzisiaj zamierzam pobawić się w Jonathana Frakesa i zrobić dla was specjalny odcinek "Fakt, czy fikcja".
Py-yR-yL. Późne lata '80. Młody fan Metalu, Marcin W. zakłada jeden z pierwszych fanzinów w ówczesnej "Polszy", o nazwie Eternal Torment, poświęcony rodzącej się scenie ekstremalnej, czyli pierwszych ekip grających Grind, Black, Death, czy też brutalny Thrash. Zapotrzebowanie na taką muzykę było (i jest) ogromne, więc fanzin ten szybko się przyjmuje i robi furorę, nie tylko w Polsce.
W którymś momencie, Marcin, jak wielu innych jego rodaków, decyduje się w tamtych czasach spieprzać z Polski i zamieszkać na zachodzie, nie widząc dla siebie innej perspektywy rozwoju. Używa jednego ze swoich kontaktów, jakie nabył obcując z podziemiem i przenosi się do Norwegii, gdzie mieszka u słynnego Oysteina "Euronymousa" z Mayhem i pomaga czy to w jego sklepie Helvete, czy też razem z Metalionem redagować magazyn "Slayer".
Z czasem jednak pojawia się wąż w raju.
Marcin nie umie norweskiego języka i niespecjalnie udaje mu się znaleźć pracę, żyjąc na koszt Euronymousa, który dzieli się z nim swoim zasiłkiem. Jak to się mawia, "ryba i gość po 3 dniach śmierdzą". Marcinowi nie pomaga fakt, że obgaduje Euro u jego kolegów, natomiast czarą goryczy jest sytuacja, gdzie Marcin wbija na chatę do rodziców Euro, którzy go częstują obfitym obiadem. Wtedy też Euro wpada na swój diaboliczny pomysł.
Mianowicie, jednym z zainteresowań Oysteina była chemia. Miał zresztą swoje własne laboratorium w piwnicy, gdzie eksperymentował z różnymi specyfikami (zdjęcie poniżej):
Źródła się co prawda spierają, ale konsensus jest taki, że po wielu próbach, Euronymousowi udaje się stworzyć truciznę, której jednym ze składników jest trutka na szczury. Owy specyfik dodaje Marcinowi do jedzenia, gdy ten nie widzi. Później, po którejś z kolejnych kłótni, wyrzuca Marcina z mieszkania, a wg niektórych źródeł, daje mu też bilet na drogę, po czym fąfle Oysteina jeszcze robią lekki oklep Marcinowi na pożegnanie, w drodze na stację kolejową.
Po jakimś czasie Euro nie może się powstrzymać i zaczyna się przechwalać wszem i wobec, że otruł Polaka i zapanowało potem przeświadczenie, że owy Polak umarł parę lat później na raka.
I tutaj mogłaby się zakończyć cała historia, gdyby nie jeden drobny szczegół. Otóż Marcin nie tylko żyje, ale ma się dobrze. Mieszka bodajże w Niemczech (albo gdzieś tam w zachodniej Europie, whatever), pisze książki, porzucił kompletnie Metal i przeszedł na buddyzm, a ostatni wywiad z nim, na jaki natrafiłem w sieci, odbył się w 2019 r. w tygodniku Polityka:
https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/ludzieistyle/1798448,1,izerska-troja.read
Pozostaje więc pytanie, czy Euronymous faktycznie próbował otruć naszego rodaka, czy też po prostu Marcin, będąc Słowianinem, miał naturalną odporność na wszelkie trutki. Tudzież jeszcze jest taka możliwość, że Euro będąc nieukiem, mógł po prostu coś spartolić w swojej miksturze. Legenda jednak żyje swoim życiem i do dzisiaj zarówno Vikernes, czy choćby Necrobutcher święcie wierzą w prawdziwość tej bujdy. Ten pierwszy zresztą, będąc zabójcą Oysteina, jest najbardziej skory do zdradzania wszelkich sekretów. W wywiadach nigdy nie pada nawet imię naszego bohatera i zamiast tego używane jest określenie "Polak". Jeśli Marcin kiedykolwiek natrafi na mojego bloga, radziłbym mu się na wszelki wypadek przebadać.
Werdykt: Trochę Fakt, Trochę Fikcja
Źródła: opracowanie własne na podstawie wywiadów z Vargiem Vikernesem i Necrobutcherem na przestrzeni dekad, oraz bezcennego kompendium wiedzy, jakie są "Metalowe Wersety" Wojciecha Lisa.
Komentarze
Prześlij komentarz