Anatomia BRA: Overdose VII
I tak oto dochodzimy do końca naszej podróży. Aczkolwiek...?
Ostatnia płyta Overdose kontynuuje swoją muzyczną podróż idąc w coraz to groźniejsze tematy. Można powiedzieć, że "Scars" jest logiczną konsekwencją rozwoju stylu na przestrzeni lat. Z jednej strony, zdecydowanie bliżej im do popularnych ówcześnie Biohazard, Pantera, Machine Head, z drugiej strony mamy bogaty, brazylijski folklor. I eksperymenty.
"My Rage" posiada scatting przypominający mi Ellę Fitzgerald, "Manipulated Reality" (mój ulubiony numer na płycie) ma egzotyczne melodie połączone z energetycznymi riffami i jeszcze szybszym refrenem. Tytułowy numer, jak i "Just Another Day" korzystają ze znanego nam patentu "ulicznej perkusji". "Out of Control" ma elektroniczne intro. Grupa stosownie do czasów starała się urozmaicać swoją muzykę i czerpać garściami z coraz to nowszych środków wyrazów.
Gitara i bas wyjątkowo doskonale ze sobą współgrają, na co mamy dowód w postaci "How to Pray". Mamy też wolniejszy numer do przytulania się z dziewczynami w postaci "Last Words" (przynajmniej do czasu aż wchodzi mosiężny walec). Poza wspomnianym "Manipulated Reality", bardzo cenię sobie "Who's Guilty" oraz "School", więc wiecie co sprawdzać. No i oczywiście solówki. Zawsze to powtarzam, że są one wyjątkowe i nieraz stanowią highlight danego utworu. Riffów zresztą jest pod dostatkiem i ich ciężar sprawia, że uważam "Scars" za najbardziej ekstremalny album w dyskografii grupy.
Z tego co kojarzę, grupa w tamtym czasie koncertowała po USA wraz z King Diamondem, przez co miała okazję zaprezentowania się szerszej publiczności. Sam album zresztą miał doskonałą dystrybucję na świecie, gdyż bez większego problemu można było go dostać, a i nawet dzisiaj co jakiś czas można na niego natrafić w co po niektórych antykwariatach (do czego zachęcam). W latach '98-99 grał też z nimi Jairo Guedez (The Mist, Sepultura), ale niestety, nie zaowocowało to żadnym materiałem. Od tamtego czasu formacja występowała okazjonalnie na żywo, ale bez żadnych nowości wydawniczych.
I na tym bodajże skończyłaby się historia Overdose, gdyby nie...
--------------------------------------------
ADDENDUM / POST SCRIPTUM
W 2024 r. pojawiło się światełko w tunelu i nowy singiel "Século XXI" i jest to konkretna petarda. Zespół jest w odświeżonym składzie i słychać, że tchnęło to nowe życie w muzykę. Stylistycznie jest to muzyka kontynuująca wątek "Scars" (choć jest jeszcze ostrzejsza), co pokazuje, że rozwój następował w naturalny sposób bez koniunkturalizmu. Jednocześnie, Overdose nie byłby sobą, gdyby nie wplatali różnorakie zaskakujące elementy i smaczki dla koneserów. Eklektyzm grupy robi wrażenie, gdyż mało która grupa umie tak sprawnie łączyć klimat lat '70/'80 z nowoczesnością.
Mam nadzieję, że powstanie kolejny rozdział dla tej zasłużonej i wybitnej kapeli.
Komentarze
Prześlij komentarz