Labels Spotlight: Selfmadegod

 

SWITCH TO ENGLISH

Są różne wytwórnie, ale jest jedna firma, która skradła moje serce. Selfmadegod to jest wzór do naśladowania. Żeby była jasność, nie jest to reklama sponsorowana. Zamiast pitolić wam o tym, kto założył i dlaczego, aczkolwiek, mogę zrobić wywiad z szefem, jeśli się na to zgodzi, to chciałbym opowiedzieć o swoich prywatnych odczuciach. Myślę, że większość z was miała okazję zapoznać się z ofertą SMG na przestrzeni lat, bo trzeba przyznać, że jest ona obfita.

Selfmadegod, to stara, polska wytwórnia, która dobrze funkcjonowała jeszcze we wczesnych latach '00. Dość powiedzieć, że mieli dobrą dystrybucję, ponieważ byli dostępni we wszystkich Empikach, a potem, wszystko się niestety zmieniło. bo i kupowanie płyt odchodziło do lamusa.

Co było dostępne od SMG? Wszystko co najlepsze, jeśli chodzi o Grindcore. Najpierw poznałem Agathocles, gdyż ich słynne kompilacje, zbierające wszystkie single i splity, miały z 5 części właśnie w SMG. Mince-Core History i poszczególne lata. I w ten sposób stałem się mądrzejszy.

Ale to był tylko początek. Retaliate, Neuropathia, Dead Infection i przede wszystkim, Toxic Bonkers - zespół, który odmienił moje życie na lepsze, a o którym muszę zrobić osobny post. Kupowałem wszystko, co SMG wydawało, zwłaszcza, że to kosztowało 20 zł i było tego dużo. W ten sposób posiadam takie tuzy, jak Sewn Shut (https://selfmadegod.bandcamp.com/album/rediscovering-the-dead), czy Security Threat (https://selfmadegod.bandcamp.com/album/the-truth-is-out), które było dla mnie nie lada odkryciem. I do dzisiaj mam dumę, bo odkryłem to samodzielnie, bez żadnych rekomendacji.

W tamtych czasach, internet raczkował, a ponieważ byłem za młody, aby móc się bawić w tape trading, jak to starzy wyjadacze opisują tak chętnie w swoich wspominkach, to używałem niestety neta, aby poznawać nową muzykę. Tak poznałem całe Cogumelo Records i Holocausto, Chakal, Witchhammer, Ratos De Porao, Overdose, Mutilator itp. itd. A przy okazji Selfmadegod, wszystkie darmowe próbki po 30 sekund, które wtedy mieli. M. in. pamiętam akurat słabszy XXX Maniak, którego gitarzysta później dołączył do Absu, a z którym już wtedy były kontrowersje i problemy. Pamiętam wspomnianą Neuropathię i jak bardzo mi się podobał ich wspaniały album "Graveyard Cowboys", czy Incarnated "Some Old Stories" (kompilacja ich demówek, SMG również wydało ich nowe albumy). Wbrew innym ludziom, nigdy mi się nie podobała Antigama (które miała również i tam wydane płyty), ale ja mam generalnie złe zdanie o Warszawie, ale to taka moja prywatna opinia.

Największym przełomem jednak dla mnie był Hirax i ich najlepszy mini-album "Assassins of War" (https://selfmadegod.bandcamp.com/album/assassins-of-war). Jeśli tego materiału nie znacie, to nie musicie się chwalić swoją ignorancją, wystarczy tego posłuchać. Pamiętam, że poczułem się wtedy, jak dzieciaki, które usłyszały utwór "Chemical Warfare" po raz pierwszy w 1984 r. Przyznaję, że chyba przeczytałem tą opinię gdzieś po angielsku, ale coś w tym jest. W 2007 r., co może was zdziwić, Slayer był dla mnie nowością. Ale jak usłyszałem Hirax, to poczułem pewną radość, że mogę mieć coś nowego, czego ortodoksi mogą nie znać, a co może być równie dobre co klasyki. Nie wiedziałem wtedy, że Hirax zaczynał w tym samym czasie co Slayer, no ale nie miałem internetu non-stop jak dzisiaj to bywa. Hirax, wraz z Toxic Bonkers, stanowili dla mnie niepodważalny trzon Selfmadegod records.

Niestety, potem przyszły studia, brak kasy i w ten oto sposób, nigdy nie udało mi się dostać Vöetsek - Infernal Command, a dyskografia kolejnej polskiej legendy Grind, Squash Bowels, albo Schismopathic - to tylko częściowo udało mi się nadrobić, ale nie wszystko. ("Tnirybal" (CD) dalej niestety nie mam, Panie Karolu, i prosiłbym też o dodruk kompilacji materiałów demo Schismopathic na CD - może kiedyś sen się ziści).

Bo Selfmadegod, choć Grindcore'm stał, to potrafił zaskakiwać. Zawsze jak coś wydawali, to było to na najwyższym poziomie. Tu wznowienie debiutu Hellbastard, tu odkryli konkretny Funeral Doom w postaci Encoffination (tak tak, to właśnie SMG ich odkryło, nie udawajcie teraz, że było inaczej, oni są zresztą z nimi do dzisiaj), a tu potrafili przejąć Death Metal w stylu Immolation, w postaci kapitalnej kapeli Deivos. Przewinęli się również, na swoje nieszczęście, przez projekty Roggi Johanssona, ale nigdy się nie poddali. Dobrze, że ich to nie zbankrutowało.

Ta wytwórnia, mimo problemów z kurczącym się rynkiem Metalowym, nie tylko istnieje od dawien dawna i dalej funkcjonuje na wysokim poziomie - polecam kupić (nie tylko słuchać, a kupić) https://selfmadegod.bandcamp.com/album/plagued-with-violence, oraz https://selfmadegod.bandcamp.com/album/the-macabre-voodoo-messiah (choć fakt faktem, SCD nie są już takimi kozakami co kiedyś).

Chciałem serdecznie podziękować wytwórnii cierpliwości i wytrwałości. Będzie już ze 30 lat, gdzie jak maszyna, po prostu sobie istnieją i mają gdzieś resztę świata i dostarczają nam wszystkim wspaniałej muzyki.

Dziękuję, wasz wierny fan

Nie wiem, czy wyraziłem się jasno, ale tu można zobaczyć, to, co ma firma do pokazania, jeśli tego nie klikniecie, to możecie być pewni, że się wam przyśnię w jakimś koszmarze.

Selfmadegod

Komentarze