Beyond Metal: The Residents
Niby nie samym Metalem człowiek co prawda żyje, ale rzadko kiedy trafia się zespół, który byłby równy artyzmowi tego gatunku. To i też chciałem skromnie zaprezentować jedną z najlepszych anty-kapel wszech czasów. Projekt artystyczny o tysiącach obliczach i nieskończenie wielu konceptach.
Epopeja jest The Residents jest tak wielka, że chyba będę musiał nawalać skrótowo, niemalże równoważnikami zdań:
- "zespół" powstał w latach '60 jako artystyczny, awangardowy kolektyw.
- nazwa wzięła się od tego, że ich demówka, zwana później "Warner Bros album" (gdyż tam też była wysłana), została zwrócona do nadawcy (czyli po ang. The Residents).
- dane personalne były owiane tajemnicą. Obecnie, mniej więcej wiadomo kto i kiedy tam był, ale głównymi mózgami były dwie osoby, z której jedna zmarła parę lat temu. Nie jest jednak istotne jak się nazywali, ponieważ...
- ...idea anonimowości wynikała ze zmyślonej "teorii obskurności", polegającej na tym, że grupa chciała być oceniania poprzez twórczość, a nie poprzez samych siebie, czy swoją osobowość, charakter.
- niemniej jednak, wykonują koncerty, najczęściej używając kostiumu przedstawionego na zdjęciu, choć przebierali się w różne stroje.
- ich każda płyta ma unikatowy koncept, opowieść, choć bardzo dużo opiera się na dekonstrukcji amerykańskiej pop-kultury. Najbardziej znanym przykładem jest choćby cover / remix (choć nie jedyny) Rolling Stones "I can't get no satisfaction".
- z tego względu, że ich debiut parodiował debiut The Beatles, krążyły legendy, że grupa to tak naprawdę alter-ego wielkiej czwórki z Liverpoolu.
- do najlepszych dzieł "grupy" należą m. in. "Eskimo" (jeden z pierwszych ambientowych albumów, poświęconych kulturze Eskimosów), "Commercial Album" (album złożony z minutowych dżingli), "Mole Trilogy" (konceptualna seria albumów poświęcona fikcyjnej rasie kretów i ich adwersarzy), "Freak Show" (ambitny multimedialny projekt, złożony z gry, komiksu, klipów, oraz oczywiście ścieżki dźwiękowej), "Demon Dances Alone" (album powstały po wydarzeń 9/11).
- sama dyskografia jest dość duża, więc tak naprawdę, esencjonalnych albumów jest zdecydowanie więcej, ale nie chcę pisać eseju, tylko nakreślić ogólną sylwetkę
- grupa miała też swoją wytwórnię: Ralph Records (od slangu na puszczanie pawia), gdzie również wydawali wiele równie dziwnych artystów, co oni sami. Do najlepszych należą Renaldo & The Loaf, czy choćby Yello, które zdobyło potem większą sławę.
- byli też prekursorami fabularnych teledysków, zamiast występu zespołu na żywo.
- robili od groma ścieżek dźwiękowych do róznych programów i seriali.
I zapewne jest jeszcze wiele rzeczy, anegdotek, mitów, o których zapomniałem wymienić, ale z drugiej strony, po co psuć niespodziankę - warto samemu odkryć bogactwo twórczości The Residents.
Dlaczego warto ich sprawdzić? Bo są oryginalni, kreatywni i przede wszystkim ich muzyka, mimo swej dziwności jest w stanie trafić do każdego fana Metalu ze względu na swą chropowatość i tematykę, niejednokrotnie poruszającą kwestie śmierci, krytyce religii, czy też mitologiom i różnym dziwnym historiom. Zresztą, nie znać tego projektu, to jest odebranie sobie naprawdę sporej przyjemności.
Komentarze
Prześlij komentarz