The Art of Metal: Zdzisław Beksiński

 

KLIK FOR EINE ENGLISHE SPRACHE 

Dzisiaj napiszemy o bardzo wybitnym Polaku, Zdzisławie Beksińskim, co to Black Metalowcy non-stop okradają, nawet po śmierci.

Pan Beksiński, wbrew swojemu środowiskowi, lubił muzykę gitarową, zamiast jazzu i inspirował się nią przy tworzeniu swoich dzieł, co zdaje się być czymś oczywistym, jak się popatrzy na jego sztukę. Ciekawostką jest, że Vader bardzo chciał mieć dzieło Beksińskiego na swoim debiucie, ale Earache wolało iść na łatwiznę i wybrać bohomazy Seagrave (jedna z jego gorszych prac).

Beksiński prawdopodobnie by przepadł i byłby pamiętany tylko przez Polaków, gdyby nie to, że wspomniani wcześniej blackmetalowcy zaczęli nałogowo wykorzystywać jego dzieła na swoje okładki (oczywiście bez pozwolenia). Dzisiaj zresztą prace Beksińskiego są nieraz porównywane do Gigera i nieraz widziałem spory o to, który był lepszy. Nie wypowiem się w tym temacie z wiadomych względów.

Styl jest niezwykle charakterystyczny, wręcz ikoniczny. Nasze oczy są raczone pięknymi post-apokaliptycznymi widokami wymarłych cywilizacji, demonów i różnorakich abstrakcji. Są zarówno motywy wojenne, metafizyczne, jak i duchowe. Kto nie widział i nie zna, niech sobie zrobi przysługę i poogląda.

Los Pana Beksińskiego nie był najlepszy. Jego uczeń, który był narkomanem, okradł go i zabił, aby mieć na następną działkę, zabijając jeden z najlepszych talentów wszech czasów. Artur Rojek zrobił beznadziejną piosenkę jako tribute, ale ja bym wolał, aby Pan Rojek już nie śpiewał.

Taka smutna dola. Zamiast truć wam dupę wywodami, wrzucę wywiady i jak ktoś nie rozumie polskiego, to niech się wreszcie nauczy:



 

Komentarze